czwartek, 13 grudnia 2018

PRZESTRZEŃ DLA DZIECKA W KAWALERCE

Hej kochani :)

Dziś chciałam pokazać Wam, jak zorganizowałam przestrzeń dla maluszka w kawalerce. Jak wiecie jestem sama i muszę się dobrze zorganizować :)

Zacznijmy od mojego przedpokoju. Tu niewiele się dzieje, bo stoi tu po prostu wózek dla małego.


Łazienka też nie jest zagracone :) W prysznicu jest wanienka i nie ma tu nic innego dla dziecka.

Jak na kawalerkę przystało, mam tu przytulny "salonik". Przestrzeń trzeba było opakować i nie sprawić że tu się wszystko zagraci. Mam tu komodę z Ikea i już wam mówię jak to zorganizowałam.


1: W pierwszej szufladzie mam ręczniki i pieluszki tetrowe i flanelowe

2: Górna szuflada po drugiej stronie to pajace. Lewa strona rozmiar 56 a prawa 62. Ten schemat powtarza się w każdej z szuflad

3: Szuflada niżej to od lewej: spodnie 56 i 62, body 56 i 62

4: W ostatniej szufladzie mam kombinezony, bluzy, koszulki, skarpetki, czapeczki i buciki. Wszystko rozmiar 56 i 62

Obok komody stoi fotelik samochodowy z torbą na wyjście z szpitala. Na razie jest na nim poducha ale docelowo będzie tu leżało nosidło.

Mam duże łóżko i wykorzystuję tylko 1 część na pościel. Po drugiej stronie mam dużą strzynie którą wykorzystałam na zapasy. Są tu zapasy pieluch, podkładów, soli fizjologicznej, większe ubrania które upolowałam na ciuchach. Zapasowa pościel, kocyki itd.

Centrum tego pokoju jest łóżeczko :) Gdy tylko tu stanęło od razu zrobiło sie inaczej.

W kuchni natomiast zajęłam tylko 1 szafkę. Są tu głownie butelki.
















wtorek, 4 grudnia 2018

GDZIE KUPIĆ UBRANIA CIĄŻOWE

Witajcie kochani :)

Jak wiadomo samotna mama często równa się samotny budżet. Dużo ojców nie doklada się do niczego a gdyby wspomnieć, że potrzebujemy na ubrania ciążowe, zostały byśmy po prostu wyśmiane

Ja jestem sama  od 6 tygodnia ciąży, od tego czasu cały budżet związany z ciążą i dzieciątkiem jest na mojej głowie.
Od początu wiedziałam ze nie chcę inwestować w ubrania ciążowe miliona monet. Ubrania mające w nazwie słowo ciążowe są automatycznie droższe.
Moje pierwsze kroki poczyniłam do H&M. Wszyscy wiemy że można tam znaleźć fajne rzeczy w sekcji ciążowej. Odłożyłam 200zł i ruszyłam. Byłam jednak rozczarowana nie tylko cenami ale i wyborem który wcześniej wydawał mi się większy.
Bluzka mająca w nazwie słowo ciążowa = +40zł do ceny. Czyli coś co założę tylko 8 miesięcy kosztuje 70-100zł.
Nie wyszłam jednak z pustymi rękoma i upiłam jeansy za 129zł i legginsy ciążowe za 39zł. Stwierdziłam że wystarczy mi to na cały okres ciąży i faktycznie na końcówce 8 miesiąca stwierdzam że wystarczy.

Brzuszek był mały i mieściłam się w moje normalne bluzki ale pod koniec 3 miesiąca byłą rewolucja w rośnięciu i przestałam się mieścić w cokolwiek.
Mój budżet był ograniczony więc Ja...królowa galerii zawitałam w miejscu do którego nigdy bym nie zajrzała. Swoje wrota otworzył dla mnie targ :)
Co znaczy Ego jeśli sama utrzymujesz dziecko.
I tak zamiast 80zł za bluzę ciążową znalazłam bluzkę która jest nieco szersza w brzuchu za 30zł...sportową bluzkę za 30zł, letnią sukienkę za 50zł, spódnicę za 20zł, i super t-shirt za 10zł....a i jeszcze buty za 30zł....
Ludzie w życiu sie tak tanio nie obkupiłam a ludzie komplementuję te ciuchy bardziej niz moje przed ciążowe z galerii :|
Mój tata kupil i kilka topów w Primark za 2Ł i  tak chodę całą ciążę. Mieszczę się w swetry z przed ciąży więc w to nie inwestowałam.
Bratowa dała mi kurtkę ciążową i zimę mogę śmigać..kawałek zimy właściwie.

Życie uczy pokory i od tamtej pory ubieram się w wiekszości na targu :)
Mamusie jeśli macie ograniczony budżet warto zajrzeć na bazar. Sama się przekonałam.
Pamiętajcie że ciąża nie trwa 5 lat a jedynie 9 miesięcy i nie warto przpłącać.

piątek, 30 listopada 2018

SAMA W CIĄŻY...MOJA HISTORIA

Witajcie kochani :)

Powinnam zacząć od tego, że ten blog będzie poniekąd rodzajem mojej terapii.
Mam na imię Paulina i mam 28 lat. Do niedawna wiodłam szczęśliwe życie z moim ukochanym. Mieliśmy wspólna firmę i wszystko pozornie było ok....pozornie, bo sprawy jednak się pokomplikowały.

Z tatą mojego synka byliśmy razem 11 lat. Od 2 lat byliśmy w trakcie załatwiania formalności ślubnych. Mieliśmy firmę, zawsze byliśmy razem. Byliśmy naprawdę szczęśliwi.
Ale za dużo miodu też szkodzi.
Rok temu poznałam kogoś przez internet. Byłam zachwycona bo był "inny" niż mój narzeczony. Zachłysnęłam się nie wiadomo czym. Najgorsze było to, że przestałam dbać o moj faktyczny związek.

Układało się między nami tak źle, że już nie zwracałam uwagi na konsekwencje tego co robię...wyjechałam do nowo poznanego chłopaka nadal będąc w związku ( wiem, wiem co myślicie).
Nie wiedziałam że jestem w ciąży z narzeczonym.


Oczywiście od razu dowiedział się o wszystkim bo powiedziała mu o ty moja "przyjaciółka". Wróciłam po tygodniu. Mieszkanie było już puste a ja...zaczęłam się budzić i uświadamiać sobie co się stało.
Nagle zrozumiałam co zrobiłam miłości mojego życia. Osobie z która łączyło mnie 11 najpiękniejszych lat życia. Ale on już nie chciał ze mną rozmawiać.


Dogadaliśmy się że o dziecko dbamy oboje. On zatopił się w pracę i nie myślał o życiu prywatnym. Mówił że kiedyś wrócimy do tematu "MY" ale musi minąć trochę czasu.
Czas mijał. Ja  ciągle się łudziłam że wszystko będzie dobrze. Sama kompletowałam wyprawkę dla synka b jego nic nie interesowało. 
Zapytany o nazwisko czy cokolwiek związanego z synem zbywał temat i nie odpowiadał. Wszystko więc zorganizowałam sobie sama, płacąc sama rachunki i utrzymując się tylko z umowy o pracę.


Myślałam że wspólni przyjaciele się odemnie odwrócą ale nadal mamy kontakt. Z tatą dziecka tez mam kontakt bo łączą nas tez niestety sprawy finansowe związane ze wspólną firmą, kredytami itp.
Uwierzcie mi że pierwszy trymestr wyłam z tęsknoty a nim. Dosłownie WYŁAM. Wiem jednak, że mam czego chciałam. Na początku spotykaliśmy się czasami u niego by spędzić ze sobą chociaż parę minut. Obecnie nie ma to mijsca.


Dziś jestem już w 34 tygodniu ciąży. Sama spakowałam walizkę do szpitala i pewnie urodzę syna w samotności. Nie obwiniam nikogo bo wiem, że jest to tylko moja wina. 
Spotkałam jednak na swojej drodze dobrych ludzi na których zawsze mogę liczyć. 
Obecnie jestem na zwolnieniu lekarskim i myślę jak rozwiną się sprawy. Może założę własną firmę...nie mam wyjścia, muszę wziąć życie za bety i iść dalej. 
Czy płaczę?...oczywiscie że tak. Już zawsze będę płakać bo na własne życzenie straciłam to, co miałam najcenniejsze.
Ostatnio zapytałam o kwestie związane z utrzymaniem syna, w odpowiedzi dostałam tylko "Przecież masz pieniądze z ZUS"...Jeśli sprawa nadal będzie ta wyglądać, pozostaje mi wejsć na drogę sądowa. Nie chcę jednak roić tego komuś,..kto nadal jest moim życiem.



Obecnie jak mówiłam jestem w 34 tygodniu ciazy i czekam z niecierpliwością na moją drugą miłość. 
Czas pokarze co będzie dalej. 
Nie dajcie się omamić chwili...może was kosztować więcej niż przepuszczacie.